Proza codzienności powodować może w naszym życiu zobojętnienie na mnogość otaczającego nas dobra. Praca, obowiązki i inne zmartwienia sprawiają, że przestajemy dostrzegać realne cuda. A może w ogóle już w nie przestaliśmy wierzyć?
Duch podobnie do ciała wymaga codziennego treningu. Nasze dusze muszą każdego dnia ćwiczyć się w odbieraniu i przekazywaniu dobra, ale aby móc je w ogóle dostrzec, musimy założyć specjalne okulary.
Niezawodnym okulistą, który może pomóc nam w naszych utrapieniach jest Duch Święty, który pobudza nasze serca do kontemplacji nad wirującymi w naszych głowach sprawami.

Okazuje się, że od samego otwarcia oczu doświadczamy każdego dnia pasma cudownych zdarzeń, które dzieją się dzięki Bożej opatrzności – rękami naszymi, albo innych ludzi. Dobro otacza nas w każdej sekundzie naszego życia, w każdym naszym tchnieniu i mrugnięciu powieką.
Wystarczy niekiedy tylko zatrzymać się na dwie minuty, wziąć dziesięć głębokich wdechów i nie myśląc o tym co zaraz musimy wykonać, prześwietlić nasz dzień. Nie musimy wracać myślami do wielkich wydarzeń sprzed lat, bo te wprowadzą nas co najwyżej w nastrój nostalgii i nie pozwolą dostrzec ogromu tych wszystkich małych spraw, dzięki którym jesteśmy tu i teraz.
Kluczem jest spróbować poczuć Boga właśnie tu i teraz – tego konkretnego dnia, w którym nasza dusza tak bardzo pragnie cudu, na dowód obecności Jezusa.
W tych wszystkich drobnostkach, uśmiechach, naukach, doświadczeniach, rzeczach i przysługach ukryty jest żywy i kochający Bóg, który właśnie w ten unikalny i specjalnie opracowany dla nas sposób przygotowuje nas na Niebo.
Można to nazwać współcześnie planem personalnym dla duszy.
Wdzięczniki
Bardzo modne stały się ostatnio tzw. Dzienniki Wdzięczności, które ludzie tworzą, aby móc każdego dnia otwierać się na pozytywy życia, odpędzać negatywne myśli i motywować się do działania każdego dnia.
Wdzięczniki, wdzięczniczki – ich nazwy przybierają różne ciekawe literackie formy, ale istotnie najważniejsza jest zawartość, która napędzać ma nas do regularnej pracy.
W przeciwieństwie do planerów, nie są to zeszyty, w których z rana zapisujemy i później po kolei odhaczamy zrealizowane zadania. Wdzięcznik musimy traktować trochę jako pamiętnik, do którego siadamy wieczorem i krótko notujemy wszystko to, co dobrego się nam przytrafiło.

Każdy kto choć spróbował takiej formy codziennej kontemplacji nad życiem, na pewno szybko doświadczył wyczulenia zmysłów na drobne sprawy. Łatwo dzięki temu dojść do wniosku, że te wszystkie pozorne drobnostki składają się na coś ogromnego – na nasz dzień.
I tak kolejny, kolejny i następny, budując z tych dobrych i złotych cegiełek całe nasze życie.
Dziękuję Ci Boże
Uważam, że taka aktywność w kontekście Wiary może być całkiem ciekawą formą modlitwy. Takie Boże dziękczynienie w przeciwieństwie do rachunku sumienia (którego rzecz jasna wartość jest bezcenna), kalibruje nasz wewnętrzny kompas nie na nasze uchybienia, lecz na całe otaczające nas dobro.
Może być to także interesujące ćwiczenie dla ducha, ponieważ nie skupia naszych myśli na nas samych, lecz otwiera serca na otaczających ludzi, pozwalając docenić ich obecność. Teocentryzm w miejsce egocentryzmu.
Tak właśnie przychodzi do nas Bóg każdego dnia, czyniąc małe i wielkie cuda w naszym życiu.
Uczmy się codziennie za nie dziękować.
Codzienne wyzwanie
Chciałbym rozpocząć taki właśnie osobisty challenge, do którego zapraszam także i Was, a mianowicie pragnę przez najbliższy miesiąc codziennie zapisywać kilka (minimum pięć) rzeczy, za które jestem wdzięczny Panu Bogu.
Może ktoś z Was również chciałby takim codziennym doświadczeniem Boga się podzielić? A może w domowym zaciszu spisywać te wszystkie codzienne perełki w dzienniku lub zeszycie? Może indywidualna kontemplacja i modlitwa dziękczynna w myślach?

Trudno narzucać tutaj komukolwiek sztywną formę, ponieważ to ćwiczenie duszy, a nie pióra. Bez względu jednak na wybraną przez Was drogę, serdecznie zachęcam do codziennego i sumiennego poszukiwaniu dobra.
Swoje osobiste dzienniki wdzięczności zapisywał będę na Facebooku. Zacznę już tutaj, w tym miejscu. Moje codzienne postępy w okrywaniu otaczającego dobra możecie śledzić pod poniższym linkiem:
https://www.facebook.com/domowe.jeruzalem
Znalazłem w Słowniku polszczyzny XVI wieku, opracowanym przez Instytut Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk słowo, które łączy opatrzność z dziennikiem, a mianowicie opatrznik. Choć jego znaczenie odnosi się w jasny sposób do osoby, a nie do rzeczy, to uważam, że nikomu się krzywda nie stanie, jeżeli na potrzeby mojego wdzięcznika taką słowną skamielinę odkopię…

Opatrznik. Dzień 1 – środa, 26 kwietnia 2023 r.
Za pracowitość mojej żony – dziękuję Ci Boże.
Za wychodzenie z choroby – dziękuję Ci Boże.
Za część zgromadzonego na kolejną zimę opału – dziękuję Ci Boże.
Za ciekawego świata syna – dziękuję Ci Boże.
Za promienie słońca wpadające przez okno do mojego pokoju – dziękuję Ci Boże.
Za twórcze zacięcie – dziękuję Ci Boże.
Proste podziękowanie
Jak widać powyżej – to nic wielkiego. Dla mnie jednak jest to morze dobra. Dziękuję Ci Boże za to wszystko.
Uczmy się razem codziennie dostrzegać cuda Bożej łaski. Amen.
Skomentuj