We fragmencie z Księgi Proroka Izajasza czytamy dzisiaj o kwestii wydawałoby się oczywistej – nie tylko z perspektywy chrześcijanina, ale każdego człowieka świadomego mechanizmów przyrody.
Tak mówi Pan Bóg:
Iz 55, 10-11
«Podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa».
Od dziecięcych lat w szkole na lekcjach przyrody i geografii uczymy się o obiegu wody na Ziemi. To prawdy udowodnione przez setki tęgich umysłów na przestrzeni wielu wieków, stąd też nikt nie ma odwagi ich podważać. Nie ma to najmniejszego sensu.
Uzbrojeni w wiedzę i intuicję doskonale rozumiemy pewne przyrodnicze zjawiska, a których próba odwrócenia wiąże się z przyjęciem na siebie miana głupca. Nikt tego nie chce.
Te proste prawdy mają na celu obnażenie czegoś bardziej poważnego, a co w świadomości wielu uchodzić może za rozmyślanie abstrakcyjne. Chodzi o sposób działania Boga poprzez Jego Słowo do nas.
To żaden wstyd przyznać się, że niektóre fragmenty Biblii są dla nas trudne do zrozumienia, ponieważ jesteśmy ludźmi – dostaliśmy od Stwórcy wspaniałe umysły i talenty pomocne do pogłębiania wiedzy, jednak nasze pojmowanie świata nigdy tutaj na Ziemi nie będzie równe rozumowaniu Bożemu, które wolne jest od jakichkolwiek ograniczeń.
Ignorancją jednak jest stwierdzenie, że nieumiejętność odnajdywania odpowiedzi na życiowe dylematy w Biblii jest równoznaczna z brakiem jej Świętości, czyli cudownego działania samego Pana. Nie możemy powątpiewać nigdy w to, że owe Słowo pochodzi właśnie od Niego i przyniesie dla nas największe dobro.
Jesteśmy niczym drzewo rosnące nad wodą, które wydaje owoce we właściwym czasie, którego nie zna, lecz fakt ten jest pewny. Tak właśnie działa Boże Słowo w nas, trafia do naszych serc w sposób, który często jest poza naszą kontrolą, nie skupiamy się na tym, ale mimo to pozostawia po sobie ślad – konkretny i dobry skutek.
Proszę, przyznaj się przed sobą, że pomimo posiadania tej oczywistej wiedzy na temat opadów i ich fizycznych oraz biologicznych następstw, to w momencie faktycznego wystąpienia raczej myślisz o tym, że twoje plany na spacer zostały pokrzyżowane, albo najzwyczajniej zmokniesz, bo nie masz parasola…
Jesteśmy ludźmi i w swoim codziennym rozumowaniu brodzimy myślami często przy podstawowych sprawach, nie zastanawiając się nad subtelnie umykającymi zjawiskami, których skutki obserwować będziemy po czasie. Od wielu wieków tak się dzieje i nie musimy się niczego wstydzić – to ludzkie – po to potrzebujemy Pisma Świętego, aby zawarte w nim Księgi przypominały nam o tych oczywistych, ale i ulotnych prawdach.
Pan Bóg w omawianym fragmencie chce powiedzieć nam, abyśmy byli cierpliwi, ponieważ jego opatrzność jest pewna, a miłość do nas nieskończenie wielka. To coś tak oczywistego jak deszcz, który nie pada do góry, ponieważ płynna woda ma swoje zadanie do spełnienia tutaj, na dole.
Skomentuj