Biblijny Zacheusz choć był życiowo ustawiony, to z całą pewnością czuł jakiś brak. O stanie jego majątku pisze bezpośrednio święty Łukasz w Ewangelii, nie kryjąc szemranego źródła pieniędzy u tego człowieka.
2 A [był tam] pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty.
Łk 19, 2
To jasne, że celnicy nie cieszyli się na terenach podbitych przez Rzymian sławą i uznaniem – mało tego – przez Żydów jawnie uznawani byli za grzeszników, ponieważ bardzo często dochodziło w ich szeregach do nadużyć, wynikających z pełnionego zawodu. Poborcy podatkowi, kim oficjalnie dla cezara byli, bardzo często niestety żądali od swoich pobratymców większych sum, dzięki którym prywatnie się bogacili, będąc formalnie chronionymi przez prawo najeźdźcy – wyjątkowa niesprawiedliwość.
Nic więc dziwnego, że Zacheusz, jako swego rodzaju kierownik poborców podatkowych, był bardziej zamożny od reszty, będąc przy tym obiektem pogardy i ucieleśnieniem zła.
Ten sam jednak Zacheusz został dotknięty przez Pana Boga, poprzez pozornie niewinną, a może i irytującą cechę charakteru – ciekawość, żeby nie powiedzieć – ciekawskość. To właśnie on natchniony i podekscytowany wizytą Pana Jezusa w jego mieście, postanowił za wszelką cenę Go zobaczyć. Pojawił się jednak pewien „mały” problem…
3 Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu.
Łk 19, 3
Sława Jezusa z Nazaretu, jako wielkiego mędrca i cudotwórcy, wyprzedzała Go na długo przed tym, nim odwiedził On jakąś wioskę lub miasto. Jedni przychodzili z wiary i szczerości serca, a inni po prostu byli ciekawi jak wygląda, co robi i o czym opowiada. Właśnie ta druga intencja przyświecała biblijnemu Zacheuszowi, który zainspirowany obecnością znanego człowieka, zechciał tak bardzo Go spotkać, że nawet postawił na szali swój wizerunek.
4 Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić.
Łk 19, 4
Możemy sobie tylko wyobrazić jak człowiek o pozycji i statusie Zacheusza musiał wyglądać w oczach mieszkańców Jerycha – państwowy urzędnik, skaczący po drzewie – obraz na tyle absurdalny, że aż śmieszny. Naszego wątłego bohatera jednak to nie przeraziło, ponieważ tylko tak mógł osiągnąć obrany cel, nie przypuszczając nawet tego, jaki będzie finał całego wydarzenia.
5 Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». 6 Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. 7 A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę». 8 Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie». 9 Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. 10 Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło».
Łk 19, 5-10
Pan Bóg przychodzi do nas z tą Ewangelią, aby zakomunikować, że ciekawość spraw Bożych jest dobra i zbawienna. Nawet jeżeli w danej chwili życiowo znajdujemy się bardzo daleko od ścieżki Chrystusa, to zwyczajne zainteresowanie osobą lub wydarzeniem, może przyczynić się do czegoś wielkiego i pięknego.
Niezbadane są ścieżki Pana – być może do Ciebie lub do kogoś Ci bliskiego przyjdzie Jezus, poprzez wzbudzenie zwykłej ludzkiej ciekawości. Nie bójmy się odpowiadać na tego typu wezwania i nie brońmy innym zadawania pytań, wynikających z zaciekawienia, ponieważ każda droga prowadząca do Pana może być zbawienna i inicjować gruntowne i wielkie zmiany na lepsze, tak samo jak w przypadku celnika Zacheusza.
Ciekawość może być drogą do Boga.
Skomentuj